wtorek, października 18

Jak świat światem stoi, okrucieństwo go definiuje. Jednak tylko dzięki temu możemy dostrzec to, co dobre, zacne, piękne, co porusza - ducha, duszę i ciało.
Bóg dal mi po raz kolejny ten przywilej patrzenia. Patrzenia i widzenia! Bycia częścią, choć stania zupełnie z boku. Lubię ten stan i dlatego, skoro znowu mogę w nim być - chcę czerpać jak najwięcej! Bo kto wie, kiedy będzie następny raz, czy wydarzy się on jeszcze w ogóle, albo czy ten post nie zostanie kiedyś nazwany - pożegnalnym?
Bo stwierdzić muszę, że nie jestem pewna żadnej chwili. Planuję, snuję marzenia, mówię o nich i na wiele spuściłam zasłonę milczenia, ale nie mam żadnej pewności, że jutro znowu się obudzę. Jeśli tak będzie - podziękuję Bogu za kolejną szansę. Jeśli tak się nie stanie - jeszcze tego samego dnia będę z Nim w Niebie.
A może to jednak jest jakaś pewność? Bo czy każdy może z taką pewnością i świadomością jak ja, powiedzieć co będzie jutro? Mam tylko dwie opcje - inni mają ich  nieskończenie wiele...więc żadnej tak naprawdę. wolę mieć 50% szansy, niż jakiś ułamek procenta.... i bić się z myślami - co dalej?

Każdego dnia, tygodnia, miesiąca, roku - szczęście mnie dotyka. Tylko ja go czasami nie umiem odkryć. Ono jest ze mną każdego dnia w 50% szansy na kolejny oddech.
Panie, naucz mnie widzieć to, czego do tej pory nie zauważałam....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz